Czym właściwie jest osteopatia? Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta, ponieważ zdecydowana większość ludzi, w zachodnim kręgu kulturowym, żyje w narracji medycyny lekarskiej, co powoduje, że zdrowie i chorobę rozumie właśnie w taki, medyczny sposób. I nie ma w tym nic złego, osteopatia nie znajduje się w opozycji do medycyny lekarskiej, jest również medycyną z zachodniego kręgu kulturowego, natomiast inaczej patrzy na to, co nazywamy zdrowiem i chorobą, a w szczególności na przyczyny chorób.
Pierwsza rzecz to fakt, że medycyna alopatyczna (lekarska) oraz medycyna osteopatyczna (jedna z kilku medycyn naturalnych) opierają się na tych samych naukach podstawowych, czyli na anatomii, fizjologii, biologii, chemii, itp., mają natomiast inne narzędzia diagnostyczne i lecznicze. Medycyna lekarska wśród narzędzi diagnostycznych ma cały, olbrzymi wachlarz badań analitycznych i obrazowych, medycyna osteopatyczna choć czasem korzysta z powyższych, przede wszystkim używa rąk, i bada pacjenta palpacyjnie. Biorąc pod uwagę narzędzia lecznicze, medycyna lekarska ma farmakologię i chirurgię, a osteopatia – ręce.
FILOZOFIA
Osteopatię od medycyny lekarskiej odróżnia przede wszystkim filozofia nauki. Medycyna lekarska opiera się na redukcjonizmie – poglądzie, że możliwe i właściwe jest wyjaśnienie oraz opis własności złożonego układu (w tym wypadku zdrowia i choroby) poprzez opis i wyjaśnienie zachowania jego części (w tym wypadku tkanki). Wzięło się to stąd, że historycznie, patologia, czyli nauka zajmująca się badaniem przyczyn, mechanizmów powstawania i rozwoju, a także skutków chorób, swoje początki bierze z histopatologii, nauki zajmującej się rozpoznawaniem i badaniem zjawisk mikroskopowych zachodzących w tkankach organizmu przy różnego rodzaju schorzeniach. Histopatologia z kolei jest działem patomorfologii, zajmującej się rozpoznawaniem, klasyfikacją chorób na podstawie zmian morfologicznych w tkankach i narządach, zmian strukturalnych, czyli zmian w budowie tkanki lub narządu. Jako dyscyplina teoretyczna wywodzi się z anatomii patologicznej, zajmującej się badaniem odstępstw od prawidłowej budowy ciała.
Wszystko brzmi bardzo skomplikowanie, więc spróbujmy to uporządkować. Medycyna lekarska rozpoznaje chorobę, przede wszystkim na podstawie zmian strukturalnych chorej tkanki, czyli nazwa jednostki chorobowej opiera się na tym, co badania analityczne lub obrazowe znajdą w tkance na poziomie fizyko-chemicznym.
Ostatnie czasy i coraz nowsze technologie badają również parametry czynnościowe chorej tkanki, ale tylko niektóre, i w bardzo ograniczonym zakresie. Co ważne medycynę lekarską interesują tylko te zmiany, które dotyczą chorej tkanki oraz te, które można wykazać w w wartościach liczbowych jako wynik takiego, czy innego badania. Oczywiście nie ma w tym nic złego, ale można odnieść wrażenie, że takie podejście bardzo ogranicza medycynę lekarską.
Wracając do filozofii, medycyna osteopatyczna, opiera się na dwóch poglądach filozoficznych, są nimi holizm oraz witalizm. Holizm to pogląd przeciwstawny redukcjonizmowi, według którego wszelkie zjawiska tworzą układy całościowe (tutaj też dotyczy to zarówno zdrowia, jak i choroby), podlegające swoistym prawidłowościom, których nie można wywnioskować na podstawie wiedzy o prawidłowościach rządzących ich pojedynczymi składnikami (na przykład kondycją poszczególnych tkanek).
Upraszczając, całości nie da się sprowadzić do sumy jej składników.
Witalizm z kolei to pogląd, mówiący o tym, że w zjawiskach życiowych są obecne siły witalne (niematerialne, niefizyczne – łac. vis vitalis), a fizykochemiczny opis organizmów jest niewyczerpujący. Opisujemy to wszystko, nie po to, aby faworyzować któryś z poglądów. Podobnie, jak w życiu, ludzie reprezentują różne poglądy oraz filozofię, i nie jesteśmy w stanie wykazać, która z nich jest lepsza i skuteczniejsza.
GENEZA
Patrząc jednak na historię medycyny lekarskiej, można wywnioskować, że jej rozwój, szczególnie naznaczony nowoczesnymi technologiami powoduje zapominanie, a wręcz odrzucanie tejże historii na poczet nowoczesności. Jak zwykle w takich sytuacjach ma to swoje dobre i złe strony. Nie da się przecenić rozwoju nowoczesnych technologii w badaniu i leczeniu chorób, których jeszcze do niedawna nie można było zdiagnozować oraz leczyć. Natomiast, czy ma to oznaczać, że medycyna tak usilnie musi zapominać o własnych korzeniach?
Medycyna zawsze była uważana za pewne połączenie sztuki i nauki. Dobry lekarz oprócz wiedzy naukowej, musiał wykazać się też swoistymi właściwościami intelektualnymi. Ponadto niezbędna była też intuicja, a przede wszystkim niezachwiana intencja skierowana na pomoc drugiemu człowiekowi. To powodowało, że taki lekarz bardzo pilnie uczył się swojego zawodu, analizował najnowsze doniesienia naukowe, a jednocześnie nie zapominał o fakcie, że nauka odkrywa przed nami tylko część prawdy. Z drugiej strony mamy właśnie intuicję wynikającą z doświadczenia lekarza oraz konstrukcję psycho-emocjonalną danego pacjenta, które niejednokrotnie decydowały i nadal decydują o powodzeniu leczenia, a często o życiu człowieka. Można mnożyć tak zwane miękkie argumenty, nienaukowe oczywiście, ponieważ nie mamy narzędzi, które mogą udowodnić i zmierzyć, doświadczenie lekarza lub stan emocjonalny pacjenta. Medycyna lekarska niepotrzebnie zapomina o tym, że w całej swojej historii w dużej części była wielką i podziwianą sztuką, a obecnie skupia się tylko na naukowej, matematycznej stronie tego zawodu.
Można odnieść wrażenie, że medycyna osteopatyczna też powoli zapomina o własnej historii i swoich podstawach filozoficznych. Bardzo często spotyka się osteopatów, a nawet szkoły uczące ‚zmedykalizowanej” osteopatii. Oznacza to, że mamy do czynienia z osteopatią, która leczy zamrożony bark, łokieć tenisisty, dyskopatię, czy inne jednostki chorobowe. Podczas gdy należy pamiętać, że osteopatia nigdy nie leczyła chorób, zawsze leczyła człowieka. To, też jest znak naszych czasów, wszyscy chcemy szybkich i powierzchownych efektów, przekładających się na szybkie korzyści materialne.
ORGANIZM
Dlaczego, w takim razie osteopatia, tak jak medycyna lekarska, nie jest zainteresowana nowoczesnymi technologiami diagnostycznymi? Otóż wynika to z kilku faktów. Po pierwsze uważamy, że zmiany strukturalne i fizykochemiczne w tkance są tylko objawem choroby i nie zawsze są związane z jej przyczyną. Po drugie podążając za filozofią holizmu wiemy, że problemy zdrowotne organizmu nie biorą się z jednej przyczyny, a z wielu, i to na wielu płaszczyznach, zarówno cielesnej, fizjologicznej oraz psycho-emocjonalnej. Ponadto dzięki badaniom prowadzonym między innymi przez Littlejohna, Burnsa, Denslow i Korra wiemy, że:
- każda patologia tworzy napięcie chorej tkanki oraz tkanek bezpośrednio z nią powiązanych (na przykład więzadłowo)
- tworzy także zaburzenie ruchomości kręgosłupa i otaczających go tkanek na poziomie jej unerwienia
- to z kolei tworzy napięcie i zaburzenie wszystkich tkanek unerwionych z tego samego poziomu kręgosłupa.
Oznacza to, że każda choroba, każda patologia objawia się, nie tylko na płaszczyźnie chemicznej, ale również na płaszczyźnie somatycznej. Inaczej mówiąc chora wątroba będzie miała, obok zaburzonych parametrów chemicznych również wymiar fizyczny, somatyczny, mechaniczny w postaci napięć i naprężeń tkanek oraz regionów ciała w różny sposób z nią powiązanych.
Uznając zasadność filozofii witalizmu, uważamy również, że zaburzony organizm, napięta tkanka ma obniżoną witalność oraz potencjał samoleczenia. Uwalniając napięte tkanki przywracamy równowagę napięciową, cyrkulację płynów (o cyrkulacji płynów więcej przeczytacie tutaj), a tym samym przywracamy witalność i ów potencjał. Żadne badanie analityczne, czy obrazowe nie wykaże istnienia takiego napięcia, czy zaburzenia witalności, wykazać to mogą tylko ręce osteopaty.
RĘCE
Wcześniej wspominałem o tym, że najważniejszym narzędziem diagnostycznym i leczniczym osteopatów są ich ręce. Otóż tylko ręce wyszkolonego osteopaty są w stanie powyższe zjawiska zbadać i wyleczyć.
Osteopata pracujący z ciałem pacjenta strukturalnie (mechanicznie), czy też napięciowo (osteopatia czaszkowa), cały czas „słucha” rękami tkanek pacjenta. Odkrywa w ten sposób napięcia, naprężenia, obniżoną witalność, czy zaburzoną cyrkulację płynów. Terapeuta próbuje jednocześnie połączyć wszystkie te znaleziska w logiczną całość, dającą mu wgląd w tak zwany „mechanizm” pacjenta. W wypadku zaburzenia owego mechanizmu, stara się uwolnić i znormalizować pracę tego misternego systemu prowadząc pacjenta, jego własną drogą, do zdrowia.
WSPÓŁPRACA
Na początku pisałem, że osteopatia nie leży w kontrze do medycyny lekarskiej, wręcz przeciwnie, myślę, że istnieje olbrzymie pole do współpracy. Wymaga to jednak chęci obu stron.
Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że na przełomie XIX i XX wieku w Stanach Zjednoczonych istniały szpitale osteopatyczne, w których pracowali tylko osteopaci, i w których przyjmowani byli obłożnie chorzy pacjenci, leczeni z tak poważnych chorób jak gruźlica, grypa hiszpanka, czy zapalenie płuc, to musimy zdać sobie sprawę z tego, że osteopatia nie powstała po to, by leczyć kolano biegacza, łokieć tenisisty, czy dyskopatię – z czym sobie oczywiście świetnie radzi, i z czym jest obecnie głównie kojarzona. Osteopatia jest medycyną, która leczy człowieka poprzez rozwiązywanie somatycznych objawów choroby; jakiejkolwiek. Oczywiście, nie żyjemy na przełomie XIX i XX wieku, mamy nowoczesną medycynę i w konfrontacji ze skutecznością leków, chirurgii oraz ich szybkością działania osteopatia nie może się nawet równać. Jednak widzę tu nadal ogromną rolę osteopatii.
Po pierwsze, uważam, że są takie stany zaawansowania wielu chorób, gdzie zamiast „z automatu” stosowanie farmakoterapii, powinno się podejmować próbę leczenia osteopatycznego. Szczególnie, że osiągamy obecnie bardzo wysoki procent oporności bakterii na leki, jak podają różne źródła sięgający nawet 85%. Myślę, że z takim podejściem znacząco można by ograniczyć stosowanie antybiotyków, nie mówiąc już o lekach przeciwbólowych, sterydach i innych.
Po drugie, jeśli z każdym pacjentem, w każdej chorobie, pracowałby lekarz wspólnie z osteopatą, stan pacjenta poprawiałby się dużo szybciej. Rozważając nawet najprostszy mechanizm – gdy u pacjenta z zapaleniem płuc, w stanie wskazującym na konieczność podania leków, po ich podaniu, osteopata wykonałby tzw. Generalne Leczenia Osteopatyczne (Generał Osteopathic Treatment). Zabieg taki uruchomiłby płyny pacjenta (krew, limfę, płyn pozakomórkowy), dzięki temu wszystkie tkanki ciała byłyby lepiej odżywione, dotlenione, odprowadzone zostałyby z nich metabolity, w tym dwutlenek węgla, a co równie istotne, farmakologia podana przez lekarza, dużo szybciej dotarłaby do tkanek docelowych.
CHĘĆ
Czyż taka sytuacja nie byłaby idealna? Tak jak pisałem wcześniej, współpraca wymaga chęci, z obu stron. Aby ta chęć zaistniała, po obu stronach musi pojawić się, leżąca u podstaw wszystkich zawodów medycznych, intencja leczenia pacjenta. Dziś większość przedstawicieli danego zawodu medycznego, często kierując się własnym interesem, neguje zasadność i skuteczność innego zawodu medycznego. Stosowane są w tym celu najróżniejsze manipulacje. Lekarze negują naukowość medycyn naturalnych, choć nigdy tej naukowości nie sprawdzali, wypierają także istnienie wielu nienaukowych metod we własnym obszarze medycznym. Przedstawiciele medycyn naturalnych z kolei zarzucają lekarzom uwikłanie w biznes farmaceutyczny i podejmowanie decyzji tylko, i wyłącznie na tej podstawie. Prawdopodobnie wszyscy do pewnego stopnia mają rację, zapominają jednak o nadrzędnej zasadzie – najważniejszej intencji, jaką jest udzielenie pomocy i leczenie drugiego człowieka.
Dlatego też nie powinniśmy dzielić medycyny na alopatyczną i alternatywną. Samo określenie alternatywny w przypadku medycyny wprowadzić może pacjenta w błąd, ponieważ sugeruje możliwość zastąpienia medycyny lekarskiej alternatywną. Zdecydowanie bardziej w tym przypadku sprawdzi się określenie medycyna naturalna, lub komplementarna. Nadrzędnym celem powinna być komplementarność wszystkich medycyn we wspólnym celu. Jeżeli medycy mieliby tę zasadę za najważniejszą, świat zdrowia wyglądałby zupełnie inaczej. Nad każdym pacjentem pracowałby zespół złożony z lekarza, osteopaty, naturopaty, psychologa, pielęgniarki, fizjoterapeuty, itp. Tak moim zdaniem wyglądałby idealny świat medycyny. Wizja ta jest dość odległa, pozostaje nam jednak nieustanne dążenie do doskonałości.
Bartosz Szpot D.O.